16 grudnia 2015

*KONKURS*



Witajcie! Przychodzę do was dzisiaj z.. konkursem! Zaciekawieni? :)


Konkurs planowałam już od dawna. W końcu stwierdziłam, że zbliżające się Święta oraz Nowy Rok to doskonała okazja :)
Długo zastanawiałam się nad zadaniem oraz nagrodą, jednak dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina, zwycięzca na Nowy Rok otrzyma dawkę magii <3
Dlaczego? Bo nagrodą w konkursie jest przepiękne, ilustrowane wydania Harry'ego Potter'a, którym tak ostatnio się zachwycałam --> KLIK
Co trzeba zrobić by wygrać?

Zadanie Konkursowe
 Opisz swoje wymarzone, pełne magii Święta w Hogwarcie <3




Zasady konkursu:
1. Organizatorem jest blog recenzencki "In Bookland"
2. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Media Rodzina
3. Konkurs trwa od 16.12.2015 do 5.01.2016
4. Wygrywa jedna osoba.
5. Każdy ma prawo wysłać jedno zgłoszenie.
6. Wyniki zostaną ogłoszone do trzech dni po zakończeniu konkursu, skontaktuję się ze zwycięzcą drogą mailową, wyniki podam również na blogu
7.W konkursie udział wziąć udział mieszkające na terenie Polski lub posiadające adres korespondencyjny na jej terenie.
8. Zwycięża osoba, której opis spodoba mi się najbardziej. Jeśli będzie więcej takich opisów, zwycięzca zostanie wyłoniony drogą losowania.
9. Po ogłoszeniu wyników czekam na kontakt od zwycięzcy do 3 dni. Jeśli nie otrzymam maila zwrotnego, nagroda zostaje przekazana innej osobie.
10. Aby wziąć udział należy dodać w komentarzu zgłoszenie, jak w przykładzie:
Przykład zgłoszenia:
Zgłaszam się
Obserwuję jako .....
Mój adres e-mail......
Udostępniłem/am baner tutaj: (link do banera)
Odpowiedź konkursowa: 
                           
Baner:



Podoba wam się mój pomysł? Weźmiecie udział w konkursie?
Powodzenia!
Charlotte

18 komentarzy:

  1. Zero zgłoszeń, ale jak to? :O
    Oczywiście, że się zgłaszam ^^
    Obserwuję jako Blue Kuba :)
    Mój adres e-mail: kuba.szulczewski@onet.pl
    Baner udostępniony tutaj: http://czytamboczytam.blogspot.com/
    Odpowiedź konkursowa:
    Za mną dopiero są trzy tomy przygód Harrego Pottera i jestem zachwycony! Uwielbiam prozę pani Rowling i już nie mogę doczekać się sięgnąć po kolejne - tym razem opasłe tomiska. Co do pytania konkursowego to mam dość sporą zagwostkę. Dotychczas mieliśmy okazję poznać tylko święta naszego czarodzieja i ich przyjaciół, jednak nie ukrywam, iż miałem ochotę kiedyś spędzić tam Wigilię. Przede wszystkim moje magiczne święta musiałyby być spędzone z całą elitą z Hogwartu. Dwanaście magicznych potraw, które jadłbym w świetnym gronie - Minerwa, Snape, Dumbledore, Neville, Lupin i oczywiście nasza najlepsza trójka. Już widzę, jak Fred i George coś by spsocili :D Oczywiście potem przyszłaby pora na otwarcie prezentów. Bardzo, ale to bardzo chciałbym dostać moją własną sowę, jakby była taka jak Hedwiga to było by już naprawdę spełnienie moich najskrytszych marzeń. Ach! Zapomniałem o podzieleniu się magicznym opłatkiem. Z pewnością życzyłbym Snape'owi uśmiechu i odpuszczenia Harremu w nowym roku :D Magiczne święta w Hogwarcie - to jest to!

    Mam nadzieję, że moja odpowiedź Ci się spodoba :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgłaszam się
    Obserwuję jako Agnieszka D.
    Mój adres e-mail agnieszka.deja@o2.pl
    Udostępniłem/am baner tutaj: https://www.facebook.com/ksiazkaodkuchni/photos/a.290551631056999.58283.290220744423421/766374560141368/?type=3&theater
    Odpowiedź konkursowa:
    Hogwart kojarzy mi się z przyjemną atmosferą. Na pewno święta pełne byłby ciepła, blasku świec i prezentów. Spodziewałabym się spadającego śniegu przez dach w Wielkiej Sali. Na obiad świąteczny coś smacznego, co ugotowały skrzaty domowe - może jakieś ciasta z zaczarowanym środkiem, który po przekrojeniu śpiewają kolędy? A na choinkach wisiałby miniaturki elfów i chochlików kornwalijskich. Jako prezent dostałabym pewnie jakąś czapkę niewidkę, zaczarowane lusterko czy coś takiego. Z natury jestem trochę żartownisiem, więc pewnie puściłabym Ślizgonom fajerwerki pod stołem albo wysłała Snape'owi śpiewający telegram.
    A wieczorem budowałabym bałwany, które po rzuceniu zaklęcia tańczyłyby walca :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgłaszam się!!!
    Obserwuje jako OlciaGames
    Mój email oluncia123@gmail.com
    Udostępniła na facebooku i nie mogę dodać linku na tablecie


    Rano wstaje i biegnę pod choinkę, przy okazji wywalam się na schodach bo to ja wiadomo :D. Pełno prezentów widzę, a tam wiele dla mnie. Dostaje pełno słodyczy, żółty sweter z herbem mojego domu, książki :P i wiele, wiele innych. Gdy się ubiore idę na śniadanie do wielkiej sali, a tam pyszne jedzenie, w przerwie między obiadem idziemy rzucać się śnieżkami, i pojeździć po zamrożonym jeziorze. Może ktoś wpadnie pod lód i będzie beka... Wracamy na obiad i jemyy. Potem znów wychodzimy na dwór tym razem lepimy wielkiego golema. Czarami każemy by ścigał Filcha. Kolacja będzie pełna potraw wigilijnych nawet polskich jak pierogi. Jak na mnie przystało po kolacji będzie siedzenie w toalecie i rozmowa z Jeczącą Martą.

    Jakby co usunęła tam bo nie dodałam tam tego całego zgłoszenia, a totalnie nie ogarniam i nie chciało mi wziąść :( ehh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Zgłaszam się! *,*
    Obserwuję jako: Isabel Czyta (nie mam awatara)
    Baner: http://isabelczyta.blogspot.com/p/konkursy.html
    Mój email: isabel2001@wp.pl
    Odpowiedź:
    Hogwart wyobrażam sobie jako olbrzymie zamczysko przepełnione magią i tajemnicą. Święta spędzone tam bez wątpienia byłyby niezapomniane! Nie wyobrażam sobie przemierzania murów Hogwartu samodzielnie - co to, to nie. Jestem przeogromnym boidudkiem, więc w pierwszej kolejności postarałabym się o towarzystwo Hermiony, Rona i Harry'ego - z nimi nie bałabym się niczego^^ Jako, że jestem olbrzymim łakomczuchem, nie mogłabym odmówić sobie wizyty w Hogsmeade i zakupienia tam magicznych prezentów dla moich najbliższych i dla siebie (no co? przecież ja też muszę coś z tego mieć!). Jeśli chodzi o same Święta w Hogwarcie - zacznijmy od Wigilii. Wigilia jest dla mnie najważniejszym momentem całych Świąt, więc nie obędzie się bez świętowania jej w Hogwarcie. Przy stole w Wielkiej Sali zasiedliby nie tylko uczniowie magicznej szkoły, ale i moja rodzina. Nie wyobrażam sobie Świąt bez towarzystwa mojej rodziny, więc i tutaj musiałam zabrać ze sobą rodziców, rodzeństwo, dziadków, wszystkie ciocie, wujków i cioteczne rodzeństwo. Większość z nich tak jak ja uwielbia świat Harry'ego Pottera,więc jestem przekonana, że byliby przeszczęśliwi, a ja razem z nimi! :D Wielka Sala bez wątpienia byłaby przepięknie ozdobiona. Zaczarowany śnieg padający z sufitu, dźwięk kolęd płynących niewiadomo skąd oraz stoły pełne moich ulubionych postnych potraw urozmaiconych odrobiną magii to nie wszystko. Najbardziej zachwyciłaby mnie choinka - największa i jednocześnie najpiękniejsza choinka, jaką w całym życiu widziałam. Wszystkie ozdoby spoczywające na jej gałązkach żyłyby własnym życiem - galopujące renifery, roześmiane aniołki zupełnie by mnie oczarowały i napewno nie potrafiłabym oderwać od nich wzroku. Pod choinką nie leżałby ani jeden prezent. Dlaczego? Przecież po kolacji i podzieleniu się opłatkiem przyszedłby najprawdziwszy Święty Mikołaj z ogromnym workiem pełnym prezentów! Wszyscy oczywiście dostaliby jakieś zaczarowane prezenty: ja zostałabym pewnie obdarowana półką na książki, która jest zdolna wyczarować specjalnie dla mnie każdą książkę,jaką tylko sobie wymarzę, a mój braciszek dostałby jakiś śpiewający i tańczący zabawkowy samochodzik :D Wszyscy położyliby się zadowoleni spać, a już następnego dnia cały zamek zajęty by był poszukiwaniem mojego brata, który zgubiłby się gdzieś goniąc Panią Norris - on uwielbia kotki! Bawilibyśmy się też wszyscy we wspólne podchody i inne gry, które tak bardzo kochałam, będąc dzieckiem. Wieczorem opowiadałabym Hermionie, Ronowi i Harry'emu o świecie mugoli, a oni wyjawialiby mi jakieś magiczne tajemnice Hogwartu, których pani Rowling nie uwzględniła w swoich książkach.
    Ach, tak się zagalopowałam, że zaczęłam odnosić wrażenie, że naprawdę spędzam Święta w Hogwarcie. Cóż, gdybym je tam spędzała,wyglądałoby to pewnie mniej więcej tak, jak przedstawiłam to wyżej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mało zgłoszeń? Ale jak to? Zupełnie tego nie rozumiem. Pomysł na konkurs bardzo mi się podoba. To będzie idealny prezent świąteczny. W sumie to może dlatego, że pierwszy raz przeczytałam Harrego kilka lat temy właśnie w święta. Do tego ja od jakiegoś czasu poluję na tą właśnie książkę. Potterhead forever <3
    Zgłaszam się :*
    Obserwuję jako: Desari
    Mój adres e-mail: desarrii@gmail.com
    Udostępniłam banner tutaj: http://leprokonus.blogspot.com i https://www.facebook.com/martyna.pietka.5
    Odpowiedź konkursowa: Odkąd pamiętam święta w Hogwarcie wydawały mi się bardzo magiczne. No ale przecież nie mogłoby być inaczej. Jak wyglądałby moje gdybym tylko mogła uczęszczać do tej szkoły? W wigilię siedziałabym przy stole Slytherinu (no bo gdzie mogłaby siedzieć przykładna ślizgonka?) i razem z nnymi osobami z mojego domu jadłabym kolację. Po godzinie Dumbledore powiedziałby, że jest nas tak mało, że lepiej jak będziemy siedzieć wszyscy razem. Jako, że uczniowie domów nie czują do siebie już takiej niechęci nie byłoby z tym problemu. Reszta kolacji minęłaby spokojnie w towarzystwie ślizgonów, gryfonów, kilku krukonów, dwóch puchonów i nauczycieli. Oczywiście później ja z resztą ślizonów zorganizowalibyśmy potajemną imprezę (oczywiście wiedzieliby o niej wszyscy oprócz nauczycieli, chociaż i z nimi nic nie wiadomo bo przecież Dumbledore i Snape wiedzą wszystko). Wszyscy byśmy pili ognistą whisky i kremowe piwo. Potem opitych gryfonów odprowadzilibyśmy do ich domu (chodź i my lepiej byśmy nie wyglądali). Rano każdy miałby problem ze wstaniem no ale czego się nie ścierpi dla dobrej zabawy. W pierwszy dzień świąt zorganizowany byłby bal. Więc każdy od rana bo o nim myślał i zastanawiał by się w co się ubierze. Snape od rana chodziłby obrażony na cały świat więc dla niego byłby to dzień jak co dzień. Minerva byłaby jakaś sztywna więc i ona nie czułaby magii świąt. Na balu każdy by tańczył i dobrze się bawił tak, że do domu wróciłby dopiero nad ranem. Dopiero w drugi dzień świąt każdy zajmowałby się tym co tak na prawdę dostał po choinkę. Wszyscy poznajdowaliby mnóstwo magicznych przedmiotów. Reszta dnia minęłaby szybko na rozmowach i zabawach z przyjaciółmi. Reszta przerwy świątecznej minęłaby na robieniu psikusów gryfonom i krukonom bo przecież z nimi jest najwięcej zabawy.
    Pozdrawiam Desari.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgłaszam się
    Obserwuję jako Martha Oakiss
    Mój adres e-mail marthaoakiss@gmail.com
    Udostępniłem/am baner tutaj: https://plus.google.com/103792275491005941241/posts/FbfJfXwdsxQ
    Odpowiedź konkursowa:

    - Harry! – zawołałam.
    Korytarz niósł echem mój głos, aż w końcu chłopak w długiej pelerynie i z czarną czupryną odwrócił się w moją stronę. Gdy mnie zobaczył, jego oczy rozbłysły wesołym blaskiem.
    - Hermiona! Kiedy przyjechałaś?
    - Przed chwilą. – odpowiedziałam, przepychając się przez tłum Gryfonów. Podeszłam do Harrego, uśmiechnęłam się, a potem mina mi zrzedła.
    - C-co… Co się stało? – Harry rozglądał się nerwowo to w prawo, to w lewo.
    - Nic takiego. Znowu potłukłeś okulary. Ah, co ja się z tobą mam! Reparo! – machnęłam różdżką, a rysy na szkiełkach zniknęły.
    - Dzięki – odparł zawstydzony. – Wiesz…. Tak sobie myślałem… W końcu święta i… Widziałaś tą wielką choinkę, którą postawili przed Hogwartem?
    - Tak, jest piękna. Szczególnie te puchate, skaczące bombki. Ostatnim razem używałam tego zaklęcia na pierwszym roku i już poszło mi lepiej niż… - Zerknęłam w jego stronę. Wyglądał na smutnego, patrzył na ziemię i lekko szurał butami. - Harry? Wszystko w porządku?
    - Tak, ja tylko… - rozejrzał się, nerwowo oblizał wargi i wyszeptał. – Miałem z tym poczekać do jutra. Ale chyba nie wytrzymam. Chodź, muszę ci coś pokazać.
    Nie zdążyłam nic powiedzieć, a on już gdzieś bieg. Pognałam za nim nieco przestraszona, a jednocześnie podekscytowana.
    Dotarliśmy do chatki Hagrida.
    - Harry, ja…
    - Cii. Nic nie mów. Wszystko ci wyjaśnię. Hagrid? – zapukał, a gdy drzwi się otworzyły, w drzwiach staną potężny brodacz z uśmiechem na twarzy.
    - Już jesteście? – zerknął na Harrego. Gdy ten, prawie niezauważalnie kiwnął głową, mężczyzna odwrócił się i skierował w kąt chatki.
    - Chodź – powiedział Harry ciągnąć mnie za rękę na sofę. – Słuchaj. Chciałem… Chciałem dać ci pod choinkę jakiś prezent. Długo się głowiłem, bo tak naprawdę… Chyba wszystko możesz sobie wyczarować – zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku.
    - Powiedz, o co chodzi, bo zaczynam się bać.
    Harry popatrzył na swoje kolana, przetarł dłonie i odwrócił się do Hagrida.
    - Dobra. Dawaj. Może mnie nie zamorduje.
    - Wyciągnij ręce – powiedział do mnie brodacz, niosąc coś ukrytego za pazuchą.
    Nieśmiało wyciągnęłam przed siebie drżące dłonie i przymykam oczy. Uchylam je dopiero, gdy czuję lekki ciężar i puch otaczający moje palce. To, co widzę, zapiera mi dech w piersiach.
    - To jest… to jest…
    - Mały hipogryf – dopowiada za mnie Hagrid.
    Na dłoniach spoczywa mi śliczne skrzydlate i kopytne zwierzątko z dziobem. Jest jeszcze pokryty puchem, cicho popiskuje i lekko skupie mój paznokieć.
    - Jest… - nie mogę wydusić słowa. Zaciska mi się gardło, a do oczu napływają łzy. – Jest cudowny! Dziękuję! To najpiękniejsze święta!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłaszam się
    Obserwuję jako: artystkam
    Mój adres e-mail: martyna_c27@o2.pl
    Udostępniłem/am baner tutaj: https://www.facebook.com/martynakatarzyna.zarzycka
    Odpowiedź konkursowa: wysłałam w wiadomości prywatnej, gdyż tutaj się nie zmieściła :) Ciężko mi ją skrócić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z propozycją, wstawiam na raty :)

      Part I
      „Magiczne święta”

      Jak co roku, w przeddzień Wigilii, szybkich zakupów, wiru sprzątania, siedziałam w swoim wielkim zielonym fotelu, czytając zaczęte - niedokończone „Gwiazd naszych wina”. Lubię tą książkę. Znaczy, jeszcze jej nie przeczytałam ale już ją lubię, po prostu. Na dole gwar, na górze gwar, uroki bloków i kochanych sąsiadów. A ja? Cóż, tylko czekałam. Zapewne na święta, co roku niby te same , ale zawsze tkwi w nich jakaś magia. Tak, pragnęłam magii, uwielbiam wymykać się z krainy rzeczywistości do krainy wyobraźni. Tam zawsze jest wesoło. Całkowicie wtedy zapominam , że mam w ręku książkę, dlatego tak wolno idzie mi jej czytanie, za dużo tej wyobraźni. Wróciłam do lektury. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam po cichu, podeszłam do nich i wyjrzałam przez „Judasza”. Nikogo nie było. Pomyślałam, że to pewnie pomyłka i wróciłam do pokoju. Lecz znowu z lektury wyrwało mnie to samo pukanie. Powtórzyłam tą sama czynność co wcześniej, ale nikogo nie było, naprawdę! Uwierzcie mi nie mam omamów. Dobra, otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu, na wycieraczce leżał list.
      To już naprawdę nie mogli po ludzku włożyć go do skrzynki albo chociaż poczekać aż dojdę do drzwi i je otworzę? Jak widać nawet poczta jest dziś strasznie zabiegana. Ok. Wzięłam list i wróciłam do pokoju. Teraz będzie najlepsze, lepiej usiądźcie, bo ja nie zdążyłam. Zobaczywszy znak na liście, osunęłam się na podłogę ze zdziwienia. Zastanawiacie się cóż to mogła być za wiadomość, pewnie wygrała w totka? Ale wróćmy. Osunęłam się i siedziałam tak kilka minut. Na kopercie był ewidentnie pieczątka Dyrektora Hogwartu. Nagle wpadłam w paniczny śmiech, jakby to był wielki żart. Serio, przez takie żarty człowiek może wylądować w psychiatryku. Ok, nie przedłużam, otworzyłam list i czytam:

      Droga Martyno Katarzyno (nazwisko zostawiam dla siebie ;)

      Serdecznie Zapraszam Cię na uroczyste ferie świąteczne, które rozpoczynają się 24.12.2015r w Hogwarcie. Liczymy, że zaszczycisz nas swoją obecnością.
      Pamiętasz jak trafić? Warszawa centralna, peron 9 3/4
      Pozdrawiam i do zobaczenia,


      Dyrektor Hogwartu
      Albus Dumbledore

      Usuń
    2. Part II

      O żesz kurcze!
      Ok, może jestem racjonalistką i realistką, ale uwierzyłam. Pragnęłam spędzić te święta w Hogwarcie , chociażby raz w życiu. Szybko napisałam mały liścik, żeby nikt się o mnie nie martwił(oczywiście wiecie, że to niemożliwe ale pozostańmy przy małym liściku i akceptacji całej rodziny na ten wyjazd), spakowałam się i ruszyłam na peron. Zastanawiałam się, czy kogoś jeszcze spotkam, czy będę jedyna. Cholera! Ale jak ja w ogóle trafię na ten peron, nie potrafię przejść! I tu zaczęły się schody, gdyby nie to , że zauważyłam nagle znajomą twarz… Karol! Nie wiedziałam, że on również dostał zaroszenie.
      No tak, pierwszy do spontanicznych wyjazdów  Karol to mój brat cioteczny, młodszy ode mnie o 5 lat, ale jak na swój wiek wygląda całkiem dojrzale . On już wszystko wiedział, znawca wszelakich kodów do gier, miał już dla nas zaklęcie, dzięki któremu dostaliśmy się na druga stronę. I pokazał się, Orient Express, cudowny!. Zupełnie taki jak sobie go wyobrażałam. Weszliśmy do swoich przedziałów, w których poznaliśmy nowych znajomych, gdzie po kilku godzinach byliśmy już w Hogwarcie. I tu rozpoczęła się nasza przygoda.
      Na peronie zgromadziło się mnóstwo ludzi. Mimo swojego wieku, poczułam się jak jeden z uczniów Hogwartu, młody, zwariowany dzieciak, szukający przygód.
      Wszyscy zgromadziliśmy się w sali głównej. Na piedestale siedzieli nauczyciele, których znałam, nie z autopsji ale z książki.Dyrektor Dumbledore dumnie spoglądał na swoich zaproszonych gości. Na stole pojawiły się same smakowitości, powstałe za jednym machnięciem różdżki. Dyrektor powitał przybyłych i zaprosił do wspólnej wieczerzy.
      Harry , Ron i Hermiona, (czy wspomniałam , że zaprzyjaźniliśmy się w bardzo krótkim czasie?) zaprowadzili nas do Zakazanego Lasu , gdzie mogliśmy poznać zupełnie nowe magiczne stworzenia. Tak, bardzo miło spędziłam ten czas. Herbatka u Hagrida również dała nam wiele radości.
      Później nasi znajomi zaproponowali lub po prostu zapoczątkowali bitwę na śnieżki. Zabawa była przednia gdyby nie fakt, że nagle jedna z moich śnieżek trafiła wprost w haczykowaty nos profesora Snape’a. Nagle rozległ się śmiech i wszyscy zaczęli uciekać. Ja zastygłam w bezruchu , jednak Karol złapał mnie za ramię i zaczęliśmy biec.
      Wróciliśmy do sali głównej, gdzie wspólnie śpiewaliśmy kolędy i pastorałki wraz z chórem uczniów. Coś niesamowitego 
      Święta w Hogwarcie okazały się lepsze niż sobie wyobrażałam! Wspólnie z bratem i przyjaciółmi spędziliśmy niesamowite chwile. W końcu nauczyłam się grać w szachy, mimo, iż te w Hogwarcie opierały się na swoich własnych zasadach, posmakować zupełni innych potraw, poznać cudowne magiczne zwierzaki, różnego rodzaju zaklęcia i pierwszy raz trzymać w ręku różdżkę!
      Te kilka dni spędzone w Hogwarcie pokazały mi, że magia istnieje naprawdę, jeśli tylko tego pragniemy.

      Wtedy przypomniałam sobie, o konkursie, w którym można było wygrać książkę Harrego Pottera, wydanie ilustrowane! Przypomniałam sobie wtedy zaklęcie, którego nauczyła mnie Hermiona.. Wingardium Leviosa… chyba tak!
      Wzięłam do ręki różdżkę, wypowiedziałam zaklęcie i …

      c.d.n.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgłaszam się!
    Obserwuję jako: Dziewczyna z książkami
    Mój adres e-mail: shatterme@onet.pl
    Udostępniłem/am baner tutaj: http://zagoramiksiazek.blogspot.com/p/konkursy.html
    Odpowiedź konkursowa:
    I. Moje wymarzone święta w Hogwarcie?
    Śnieg otula każdego ze znajdujących się w pomieszczeniu czarodziei. Mimo, iż spoczywa na nich niczym delikatny koc, żadne nie odczuwa zimna, ani nie przegania Prawie Bezgłowego Nicka, próbując obwiniać go o kolejny, przyprawiający o dreszcze zimny podmuch. Zważywszy na fakt, że salę oprócz kilkorga nauczyciela, zajmuje zaledwie garstka całkowitej liczby uczniów Hogwartu gwar jaki panuje w pomieszczeniu można przypisać znacznie pokaźniejszej, jak nie całkowitej liczbie młodocianych czarodziei. Każde z nich z jakiegoś, znanego jedynie sobie powodu nie mogło opuścić murów swej szkoły na okres świąteczny. Być może ich rodzice zginęli, bądź ich porzucili? A może do ich domu przyjechał kuzyn, z którym od lat są zwaśnieni? Być może wywodzą się z biednej rodziny czarodziei, bądź rodziny mugoli, co jako powód (o ironio!) dominuje zwłaszcza u Ślizgonów. Powodów może być wiele, lecz nikt nie daje po sobie tego poznać. Wszyscy uśmiechają się od ucha do ucha przeglądając swoje magiczne prezenty, znalezione dzisiejszego poranka pod choinkami w swych dormitoriach.
    Siedzę naprzeciw mojego starszego brata, który uważnie zapoznaje się ze swoimi, nowymi magicznymi szachami, podarowanymi mu dzięki hojności mojej oraz jego przyjaciół, którzy rozbawieni, jego próbami obarczania starej kolekcji podczas przegranej, pragnęli odebrać mu możliwość tej argumentacji. Widzę uśmiech igrający na jego ustach, co przyprawia moje ciało o przyjemny rozlew ciepła. Gdyby to było możliwe podarowałabym mu nawet obróżkę pani Norris, byle tylko ujrzeć, ten tak rzadko odkrywany grymas szczęścia na jego twarzy. Wydobywanie go z tej kamiennej zazwyczaj twarzy to moja misja, a jaki okres, jeśli nie Święta są najlepszym dla tego momentem?
    - Nie otworzysz swojego? – pyta Sam, unosząc swój iskrzący wzrok znad swojego prezentu. Nim się orientuje, zdaję sobie sprawę, że kurczowo trzymam go przy piersi. Wiem, co w nim jest. Nie podglądałam, co to, to nie! Po prostu zorientowałam się w chwili, gdy z jego szafki zniknęło jedyne wspólne zdjęcie nasze i rodziców, jakie kiedykolwiek posiadaliśmy. W momencie, w którym chcę rozerwać papier z biegającymi po nim wciąż reniferami, zapada cisza, a w miejsce znajdujących się na stole świec pojawia się zaczarowany obrus przepełniony świątecznymi potrawami. Niespodziewanie jednak jakiś pierwszoroczniak wywołuje zamieszanie, próbując dyskretnie wyczarować jemiołę nad głową swoją i ciemnowłosej dziewczyny obok, co jednak kończy się pożarem panoszącym się leniwie po włosach jego lubej. Wszyscy donośnie się śmiejąą, zakłócając panującą chwilowo ciszę. Pewni, rudowłosi bliźniacy z koli próbują zawzięcie, w całkowitej powadze przekonać jakiegoś pierwszoroczniaka, że Mikołaj istnieje, lecz lata na Nimbusie 3100, bo jakże inaczej mógłby obskoczyć wszystkie domy grzecznych czarodziei w jedną noc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. II. Pan Filch natomiast wbiega do Sali z panią Norris w rękach, której wygląd wywołuje kolejną salwę śmiechu zagłuszającą oskarżycielskie krzyki woźnego. Ktoś, bowiem wpadł na pomysł przebrania kotki w czerwony, dzwoniący kubrak, którego zdjęcie bez znanego jedynie kawalarzowi zaklęcia jest praktycznie niemożliwe. Przynajmniej przez najbliższe dni będzie słychać jej nadejście! Sammy radośnie rozmawia z naszymi wspólnymi znajomymi o 50 praktycznych, nie magicznych zastosowaniach różdżki. Po szóstym dowodzie odstępuję od dyskusji i skupiam się na swoim już otwartym prezencie. Spoglądam w bok, widząc tak znajomych mi czarodziei, śmiejących się nauczycieli, przebranej w mikołajowy kubraczek panią Norris, w prószący, dzięki zaklęciu śnieg, w pełen stół potraw i wsłuchuję się w śpiew próbującego przedostać się przez gwar chóru. Po chwili spoglądam na pierwsze zdjęcie albumu. Widnieją na nim… ja, Sammy i rodzice.
      No, to teraz wszystko i wszyscy jest na swoim miejscu – myślę przesuwając palcami po młodszych obliczach własnym i brata oraz zastygłych w czasie rodziców. Przenosząc wzrok na starszą wersję Sama, szepczę „Wesołych Świąt” i pogrążam się w rozmowie, pierwszy raz od dawna, czując się jak w domu… tyle, że pośród liczącej prawie setkę osób..rodziny.

      Życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)
      Miłego czytania!

      Usuń
  11. Zgłaszam się! :3
    Obserwuję jako: Kinga S.
    Mój adres e-mail: kinga.suder@onet.pl
    Udostępniłem/am baner tutaj: https://plus.google.com/u/0/109152506781312477251/posts
    Odpowiedź konkursowa:

    Hogwart, piękny, wielki zamek, a zarazem szkoła, do której czarodzieje uczęszczali z wielką chęcią. Każda pora roku zmieniała go nie do poznania, potrafiła pokazać to czego nie okazuje w inne miesiące. Wiosną wszystko zaczynało budzić się do życia. Zwierzęta wychodziły ze swoich kryjówek, w których ukrywały się całą zimę. Hagrid witał nas z uśmiechem, który wywołany był pojawieniem się jego stworzeń, z którymi spędzał większość czasu. Latem natomiast gdy świeciło słońce, zajęcia były prowadzone na świeżym powietrzu. Uczyliśmy latać się na miotłach, czy przesadzać strasznie krzyczące rośliny. Po czasie wielu zabaw i długiego spędzonego czasu na powietrzu przychodziła jesień. W ten czas zawsze odwiedzaliśmy bijącą wierzbę, która zrzucała swoje piękne brązowo- pomarańczowe liście. Po pewnym czasie zaczął okrywać ją śnieg, co oznaczało, że zaczyna się zima. Ta pora roku dla nas wszystkich była najpiękniejszą. Podobnie jak w lecie dużo czasu spędzaliśmy na świeżym powietrzu, bawiąc się a zarazem ucząc. Rzucaliśmy śnieżkami, budowaliśmy wielkie kule za pomocą magii, które potrzebne były nam do budowy bałwana. Cała szkoła dekorowana zawsze była wielkimi śnieżkami, wyciętymi z papieru, które później za pomącą zaklęcia Dyrektor umieszczał na wieżach i przy wejściu do Hogwartu. Z zewnątrz już można było powiedzieć, że czuje się święta oraz mróz, który szczypał w nos. Ale to nie wszystko.. Największe wrażenie robiła szkoła od wewnątrz. Każdy kto wszedł, otwierał buzię z wielkim zdziwieniem zmieszanym z wielką radością oraz podnieceniem. Na wejściu widniał wielki napis brzmiący: "Merry Christmas!", pod sufitem zawieszone były bąbki, pełno bąbek, których nigdy nie mogłam zliczyć. Lecz to nie wszystko. Główną atrakcją nie były stoły pełne przepysznego jedzenia czy inne równie piękne dekoracje. Najbardziej uwagę wszystkich przykuwała choinka, której czubek nigdy nie było wiadomo gdzie się znajduje. Była ogromna! Na niej pozawieszane były świąteczne ozdoby oraz bąbki, które każdy uczeń robił sam. Na każdej była twarz dziecka oraz imię jakie nosił. Przeuroczy, a zarazem zachwycający widok! Po zjedzeniu jakże pysznej uczty, wszyscy którzy poskładali sobie życzenia udali się do komnat, w których już czekały nieco mniejsze choinki i prezenty. Podeszłam do niej pełna zachwytu i podniecenia. Na kilku prezentach zobaczyłam swoje imię, lecz najbardziej przykuł moją uwagę ten najmniejszy, owinięty w kremowy papier i przepasany wielką kokardą. Powoli otworzyłam, najpierw ujrzałam list, który napisała mi nie kto inny jak Pani McGonnagal, szybko go przeczytałam i doszłam do najważniejszej części prezentu. Zobaczyłam mały, złoty naszyjnik z wisiorkiem w kształcie mojego patronusa jakim był kot, na którym widniał napis: "Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.". Na razie nie wiem co ten napis oznacza, ale niedługo to odkryję. Z wielką radością poszłam do moich przyjaciół, aby pochwalić się im co właśnie znalazłam w moich prezentach. Całą noc śpiewaliśmy kolędy oraz radowaliśmy się, że przed nami już niedługo nastanie nowy rok, pełen niespodzianek i przygód. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgłaszam się!
    Obserwuję jako: Sarkastyczna
    Mój adres e-mail: jerzynastachnik@gmail.com
    Udostępniłam baner tutaj: http://wewnetrzna-walka.blogspot.com/
    Odpowiedź konkursowa: Pokój wspólny ział pustkami, spokojnie mogłam opatulić się puchatym kocem, z nogami przy kominku i jedną z książek do eliksirów (Snape nawet w okresie świąt nie ma w sobie litości dla biednych uczniów...). Nie ma nic dziwnego, że prawie nikogo nie ma, Boże Narodzenie, kto nie pojechałby do domu, spędzić tego czasu w rodzinnej atmosferze, w cieple i miłości? Odpowiedź nasuwa się od razu: ja, stwierdziłam, że choć raz spędzę święta w Hogwarcie z przyjaciółmi. Płatki śniegu wirowały za oknem, współgrały z ciemnym niebem– zerknęłam na zegar- dochodzi północ, chyba czas położyć się do łóżka? W końcu jutro jest Boże Narodzenie. Odłożyłam podręcznik, zrzuciłam z siebie koc i poszłam do dormitorium. W nim znajdowała się tylko Hermiona (również została na święta), zagłębiona w podręcznik o starożytnych runach– musiał być naprawdę ciekawy, skoro nawet nie zauważyła mojego przyjścia. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.
    Zbudził mnie szelest, przetarłam oczy i ujrzałam Hermionę, rozpakowująca jedne ze swoich licznych prezentów. Spojrzałam na nogi mojego łóżka, gdzie o dziwo! znajdowało się całkiem sporo paczuszek. Zabrałam się za rozwiązywanie wstążki z jednego z nich, zdarłam ozdobny papier i... moim oczom ukazała się zdechła ryba, zatkałam nos i przyjrzałam się bilecikowi z nadawcą: oczywiście, mój kochany braciszek, któż inny wymyśliłby coś tak "kreatywnego", jednak znalazłam jeszcze przepiękną złotą bransoletkę i mnóstwo słodkości.
    Nastał czas uczty w Wielkiej Sali, wchodząc do niej musiałam się zatrzymać, bo widok wielkich choinek, "śniegu" na suficie i tysiącu innych ozdób– zapierał dech w piersiach.
    Na środku stał jeden stół z miejscami dla piętnastu osób. Siedzieli już przy nim: Harry, Hermiona, Ron, dwójka Ślizgonów i jedna Krukonka, resztę miejsc zajmowali nauczyciele. Oczywiście jak zwykle na końcu przyszłam ja. Przypadło mi miejsce obok Harry'ego, na przeciwko Snape'a, który jak zawsze uraczył mnie swoim drwiącym uśmiechem. Mimo to uczta minęła w ciepłej wręcz rodzinnej atmosferze. Rozmowy nie miały końca, nawet Snape po raz pierwszy normalnie, miło się uśmiechnął! Dobra zaraz jak zobaczył mój wzrok przybrał spojrzenie i uśmiech mordercy. Zdecydowanie były to najlepsze święta jakie do tej pory przeżyłam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały pomysł na konkurs :) Chodź jestem, że tak powiem "dość posunięta w latach" to świat stworzony przez J.K. Rowling towarzyszy mi do dnia dzisiejszego i wprowadził do mojego życia odrobinę magii :) Chyba nigdy z niego nie wyrosnę , tak więc z ogromną chęcią powalczę o ilustrowane wydanie HP :)

    Zgłaszam się :)
    Obserwuję jako BoRoWiK
    Mój adres e-mail: 19paula92r@wp.pl
    Udostępniłem/am baner tutaj: https://plus.google.com/104530748565817210320/posts/BT2YWXM9Z95 oraz https://www.facebook.com/paulina.rydz2/posts/1091857090839155

    Odpowiedź konkursowa:
    Oczami wyobraźni widzę siebie w gronie uczniów i nauczycieli Hogwartu (nawet Snape :)) ubierających świąteczne drzewko w Wielkiej Sali. Uśmiech nie znika mi z twarzy pomimo uciekającego oświetlenia, które pomyliło mnie ze świątecznym drzewkiem za sprawą moich przyjaciół <3 - nie sądziłam, że malutkie Mikołaje na miotełkach tak szybko latają :) Po wyczerpujących zmaganiach z mikołajkowym oświetleniem i malutkich przepychankach z bombkami (każda chciała wisieć w centralnym punkcie) pełna pozytywnej energii wyruszam wraz ze znajomymi na Błonia, by tam uczestniczyć w największej w historii Hogwartu bitwy na śnieżki :) Wyczerpana acz szczęśliwa, kładę się spać w dormitorium :) Rankiem Bożego Narodzenia budzi mnie unoszący się w powietrzu i stukający mnie w nos kubek gorącej czekolady – jak ja Kocham MAGIĘ <3 Czym prędzej wskakuje w odświętne szaty i budzę swoje współlokatorki, by udać się na uroczyste śniadanie w Wielkiej Sali :) Zapomniałam wspomnieć , że w Święta magia w szczególny sposób udziela się również murom zamku – ruchome schody prowadzą uczniów w niezwykłą podroż po nieznanych, bądź zapomnianych zakamarkach Hogwartu, by w końcu wszyscy dotarli na wspaniałą ucztę do Wielkiej Sali :) Na co dzień osobno stojące stoły poszczególnych Domów na okres świąteczny tworzą jedną całość. Uczniowie i nauczyciele razem zasiadają do cudownej uczty – wystarczy pomyśleć na co ma się ochotę, by to nagle pojawiło się na naszym talerzu - oczywiście nie brakuje wszelkiego rodzaju słodyczy :) Zaczarowane płatki śniegu spadają na każdego, w tle słychać cudowną melodię , a skrzaty w kolorowych czapeczkach wszędzie się krzątają (jeszcze się nie przyzwyczaiły, że są wole). W powietrzu aż czuć magię :) Przede mną lądują prezenty „zrzucone” przez sowy :) Mam nadzieję, że w chociaż jednej paczuszce odnajdę książeczkę? – chyba mam coś z maniakalnie pochłaniającej księgi zaklęć Hermiony :)
    To tak w mojej wyobraźni wyglądają pełne magii i miłości Święta w Hogwarcie <3

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!