29 listopada 2017

181# Księgi, wyspa i świątynia czyli "Maresi.Kroniki Czerwonego Klasztoru"

Informacje:
Autor: Maria Turtschaninoff
Oryginalny tytuł: Maresi
Polski tytuł: Maresi. Kroniki Czerwonego Klasztoru
Wydawnictwo: MłodyBook
Liczba stron: 256
Cena: 34,90 zł
Polska premiera: 25.10.2017








Dziewczyna jest na wyspie od niedawna. Ma rozczochrane włosy, blizny i ciągłe senne koszmary. Wiesz, że tutaj jest bezpieczna - ale przeszłość w każdej chwili może dać o sobie znać.


Maresi przybyła do Czerwonego Klasztoru, gdy w jej kraju zapanował głód. W tym świecie, dziewczynkom nie wolno się uczyć ani decydować o sobie - dlatego wyspa zamieszkana i rządzona przez kobiety, była dla niej jedynie sennym marzeniem. Marzeniem, które okazało się prawdą.
Pewnego dnia, na wyspie pojawia się rozczochrana dziewczyna o imieniu Jai. Maresi wie, że jest bezpieczna w Klasztorze, jednak przeszłość Jai daje o sobie znać...

Maresi to książka, która zaintrygowała mnie przede wszystkim opisem. Nie pamiętam bym ostatnio czytała podobną młodzieżówkę, dlatego zaciekawiona szybko zabrałam się za czytanie. Po lekturze mam naprawdę mieszane uczucia co do historii...

Przede wszystkim, nie potrafiłam wciągnąć się w powieść. Autorka posługuje się dość ciężkim piórem i przez pierwszych kilka stron trudno było mi odnaleźć się w historii. Świat przedstawiony jednak intryguje dlatego czytałam dalej. Obecnie dużo się mówi na temat równouprawnienia, dokonywania własnych wyborów i życia po swojemu. Maresi w pewien sposób porusza te problemy i skłania do refleksji. W świecie w którym kobiety nie mają prawa głosu, w Czerwonym Klasztorze mogą być sobą - i nareszcie o sobie decydować. 


Trudno pisać o śmierci. Niemniej jednak nie mogę tego nie zrobić, tylko dlatego, że to trudne. 

Historię poznajemy z punktu widzenia Maresi, która otrzymała zadanie spisania historii. Dziewczynka ma trzynaście lat, jednak czytając książkę miałam wrażenie, że czytam zapiski kogoś starszego. Będą szczera - nie zżyłam się z główną bohaterką ani żadną inną postacią. Książka natchnęła mnie do kilku refleksji, jednak koniec końców, przez większość czasu byłam po prostu obojętna. Maria Turtschaninoff nie potrafiła mnie zaciekawić i sprawić bym chciała czytać i czytać, zagłębiać się w historię.

- Nie smuć się, Maresi. Kiedy coś nowego się zaczyna, stare musi odejść. Co nie oznacza, że przepada na zawsze

Plusem jest jednak oryginalność historii. W świecie młodzieżówek, których większość powiela popularne schematy, Maresi naprawdę się wyróżnia. Książka porusza trudne problemy i stanowi niezwykłą powieść obyczajową połączoną z elementami fantastyki. Autorka zbudowała także wspaniałą więź pomiędzy Maresi i Jai - relacja pomiędzy bohaterkami naprawdę mi się spodobała, dlatego nie skreślam całkowicie tej książki.

Czy czas tak nas zmienia, że nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi?

Maresi to powieść inna, specyficzna. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała, ale nie jestem zachwycona. Jak wspomniałam, książka skłania do refleksji - opowiada o przyjaźni i poświęceniu w trudnych momentach, jednak nie zamierzam do niej wracać. Sam pomysł na historię mi się podoba, jednak jego wykonanie - już nie do końca. 

Moja ocena to: 5/10

Czytaliście tę książkę?
Macie zamiar?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach
Zaczytanego!
Charlotte

Za książkę, serdecznie dziękuję wydawnictwu MłodyBook

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!