16 lipca 2016

118# Emocje, wewnętrzna pustka i tęcza czyli "Królowa Cieni"

Informacje:
Autor: Sarah J.Maas
Oryginalny tytuł: Queen of Shadows
Polski tytuł: Królowa Cieni
Wydawnictwo: GW Foksal
Liczba stron: 848
Cena: 49.90 zł
Polska premiera: 02.06.2016











Ona tu jest. Powróciła, by spalić świat.

Aelin wraca do Adarlanu, by pomścić bliskich. Celaena Sardothien traciła wszystkich, których pokochała - teraz, nie zamierza dopuścić do takiej sytuacji. Aelin zamierza stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem, odzyskać tron i wygrać. W Adarlanie jest jednak pozbawiona magii, którą się posługuje - na szczęście może liczyć na swoich towarzyszy broni. Tylko... czy ta walka ich nie przerośnie?

Kubka z herbatą - brak. Tabletki na uspokojenie - brak. Wewnętrzna pustka - o! Nareszcie coś mam! Jeśli jesteście ze mną od dłuższego czasu na blogu, to pewnie wiecie, jaką miłością darzę twórczość Sary J. Maas. Śmiech, płacz, czarna rozpacz,pustka, - Maas należy do nielicznego grona pisarzy. którzy potrafią we mnie wywołać wszystkie możliwe emocje i jeszcze więcej. Jestem zdania, że nawet lista zakupów, napisana przez Sarę J. Maas dostarczyłaby mi porządnego, książkowego kaca. Po lekturze Dziedzictwa Ognia, byłam rozbita emocjonalnie, dlatego kiedy w moje ręce trafiła najnowsza część cyklu Maas, zwlekałam z lekturą, by przygotować się psychicznie na to, co mnie czeka. Cóż - nie udało się. 

"-Nie możesz nas po prostu wyrzucić! Co my teraz poczniemy? Gdzie się udamy?
-Słyszałam, że w piekle jest szczególnie ładnie o tej porze roku."

Sarah J.Maas to autorka z niesamowitym darem. To jak sprawnie prowadzi akcję i manipuluje fabułą, jest na mistrzowskim poziomie. Za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu dla autorki i podczas czytania, mam po prostu ochotę bić jej brawo - co, tak nawiasem mówiąc, miało miejsce, ale ciiii!  Świat przedstawiony w historii, jest wielopłaszczyznowy, dopracowany i barwny pod każdym względem. Według mnie, nawet jeśli bohaterowie byliby wspaniali, a akcja wartka, to bez dobrego tła dla historii, traci ona na wartości - ale równie często spotykam się ze świetnym podłożem dla opowieści, i dość mdłymi, papierowymi postaciami - Sarah J.Maas za każdym razem udowadnia mi, że w jednej powieści może wystąpić i dobry świat przedstawiony - i bohaterowie, którzy zaskakują na każdym kroku i na stałe zyskują miejsce w sercu czytelnika.

Wracając myślami do Szklanego Tronu, nie mogę uwierzyć w to, ile się zmieniło od tamtej pory. To już nie jest ta sama Celaena, nie ten sam Chaol, o Dorianie nie mówiąc. Turniej na Królewskiego Obrońcę? To pikuś przy tym, co ma miejsce w najnowszej części. Czytając "Królową Cieni" nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam odrębną książkę - to jak dynamicznie zmieniają się bohaterowie, wciąż wprawia mnie w osłupienie. O ile w poprzednim tomie, nie mieli oni tak wielkiej okazji się wykazać, to w najnowszej części, ciągle byłam o niech niespokojna. Wydarzenia pędzą. jedne za drugim - chociaż początek powieści wcale na to nie wskazywał. Ponad ośmiuset stronicowa książka. Czwarta część cyklu. "Królowa Cieni.". To właśnie ta książka sprawiła, że czuję w środku pustkę - ponieważ wyrwała ze mnie wszystkie emocje, kolokwialnie rzecz ujmując. 


"Dobra, nie było na co czekać. Pora wziąć się do pracy. Na szczęście była akurat w nastroju do mordu."

Jak wcześniej wspomniałam, bohaterowie się zmieniają. Dorastają do pewnych rzeczy, a ich psychika nosi blizny, po wydarzeniach z przeszłości - bo tym właśnie są wydarzenia z trzech wcześniejszych tomów. Przeszłością - początkiem kulminacji, która nadejdzie w piątej części. Kolejna rzecz, którą kocham w książkach Sary J.Maas? Bohaterowie. Postacie z krwi i kości, które popełniają błędy. Masę pomyłek. Zawodzą nas. Sprawiają, że chcemy ich zabić i mocno nimi potrząsnąć. Ale z drugiej strony, to, że popełniają błędy sprawia, że bardziej ich kochamy - bo dzięki temu, stają się bardziej realistyczni i bliżsi nam ludziom - a ludzie codziennie popełniają błędy, prawda? Bohaterowie przedstawieni na kartach "Królowej Cieni" na stałe zyskali miejsce w moim sercu i należą do moich ulubionych, literackich postaci. To, jak potrafią się poświęcić dla dobra sprawy, jacy są wytrwali w dążeniu do celu, wciąż mnie zadziwia. Oprócz głównych bohaterów, Sarah J.Maas w każdym tomie serwuje nam jak na tacy, kolejne, barwne charaktery. I chociaż niektórzy z nich, odgrywają większą rolę, albo po prostu,  pojawiają się dopiero w najnowszej części, nie mogę pozbyć się wrażenia, że byli obecni w historii od samego początku. To jest właśnie magia Sary J.Maas.

Nie wiem jak to jest - ale nie potrafię dostrzec wad w książkach Maas. Nie ważne ile czasu po lekturze spędziłabym na resetowaniu umysłu - wciąż wszystko mi się podoba. W recenzjach dużo słodzę autorce - wiem o tym i wszystkich którzy czekali na jakąkolwiek krytykę, przepraszam - ale nie jestem w stanie napisać nic negatywnego o twórczości Maas. Podsumowanie dzisiejszej recenzji w dwóch słowach - cukier i tęcza. Ale sądzę, że chyba każdy książkoholik natrafił w życiu na książkę, z którą ma tak, jak ja z całą twórczością Maas. Wobec tego, odpowiedź na pytanie "Czy polecam tę książkę?" macie już gotową. 

Moja ocena to: 10/10

Kto tak jak ja, kocha Sarę J.Maas?
Kto chce najnowszy tom?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
Zaczytanego <3
Charlotte

Za egzemplarz, serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal

7 komentarzy:

  1. Jeny, jeny, jeny! Już nie mogę się doczekać, kiedy i ja po nią sięgnę!

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta część była pełna zwrotów akcji i ciekawych wątków <3 czekam niecierpliwie na następny tom

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam żadnej książki z tej serii, ale po twojej recenzji mam ochotę pędzić do biblioteki, żeby jak najszybciej to naprawić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Borze i lesie...Czytam "Królową Cieni" już miesiąc. A właściwie nie czytam tylko męczę i nadal jestem na 246 stronie. Ja nie dostrzegam na razie żadnych pozytywów w tej książce. Tak samo jak w poprzedniej. Serio, z każdą pozytywną recenzją czuję się co raz gorzej przez to, że wszyscy kochają tę serię, a ja mam ochotę użyć jej jako podpałki do ogniska...A Celaena to tragedia. Jak na razie najbardziej irytująca bohaterka tego roku. Tylko Chaola jakoś znoszę. A już miałam nadzieję, że po fenomenalnym "Dworze cierni i róż" coś się we mnie przestawiło. Najwyraźniej nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Autorka mi nie znana, ale ta seria na pewno nie będzie pierwsza, z jaką zacznę kiedyś swoją przygodę z pisarką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu dorwać drugi tom. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że piszesz o tym, że bohaterowie dorastają - to właśnie bolało w pierwszym tomie najbardziej. I mimo że "Szklany tron" mnie rozczarował to daję szansę reszcie cyklu :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!