Autor: Sarah J.Maas
Oryginalny tytuł: Empire of Storms
Polski tytuł: Imperium Burz
Wydawnictwo: GW Foksal
Liczba stron: 864
Cena: 49,99 zł
Polska premiera: 26.04.2017
W ciągu kilku lat, wszystko może się zmienić. Przyjaciele przestają się do siebie odzywać, bracia stają się największymi wrogami, a starzy przeciwnicy - sojusznikami. Świat który jest ogarnięty wojną o władzę, nie uznaje żadnych zasad.
Erawan zbiera mroczne siły, by zadać osłabionemu światu ostateczny cios. Aelin Galathynius staje do walki z wrogiem, pragnąc bronić swojego królestwa i bliskich. Dziewczyna wie, że wsparcie jej przyjaciół to za mało - królowa Terrasenu szuka sprzymierzeńców. Kto odpowie na jej wezwanie?
Nie wierzę w to, co się dzieje. W końcu tutaj jestem - z palcami na klawiaturze, kubkiem gorącej herbaty obok mnie i milionem myśli, kłębiących się w głowie. Lektura Imperium Burz zajęła mi kilka miesięcy - a zebranie się do napisania recenzji, to już inna kwestia. O tej książce mogłabym napisać wiele - ale dołożę starań, by w miarę się sprężyć - w końcu kto chciałby przeczytać powieść na temat książki?
Ogień niszczył. Ale również oczyszczał.
Sarah J.Maas mnie zaskakuje. Za każdym razem, kiedy zaczynam nową powieść jej autorstwa, kończę z wytrzeszczem oczu i niedowierzaniem malującym się na twarzy - nie wspominając o istnej burzy emocji, podczas lektury. Kiedy wracam myślami do Szklanego Tron trudno mi uwierzyć, że czytam o tych samych bohaterach. Tak wiele się zmieniło - postacie wykreowane przez autorkę to niezwykle dynamiczne charaktery co sprawia, że jestem do nich ogromnie przywiązana. Wszystkie wydarzenia mają swój udział w kształtowaniu ich psychiki i silnej woli. Ich przemiana na przestrzeni tomów jest zauważalna gołym okiem - ale pomimo różnic, każdy z nich zachował wyjściowy urok.
Lęk przed utratą może cię zniszczyć równie skutecznie jak sama utrata.
Autorka wie jak zadbać o rozrywkę czytelnika - po pierwsze, pozbyła się wątku Chaol'a - no dobra, żartuję, ale muszę przyznać, że nie tęskniłam za nim w tej części i nie wiem czy będę chciała sięgać po osobą książkę o nim (ha, i tak to zrobię. Bo to w końcu Sarah J.Maas). Sarah J.Maas wprowadza do historii mnóstwo wątków które splata ze sobą, tworząc jedną, niesamowicie wciągającą opowieść.
W tej części szczególnie polubiłam Lysandrę. Nie sądziłam, że jej postać tak bardzo mi się spodoba - a jednak, los potrafi zaskakiwać. To zdeterminowana, niezwykle lojalna i odważna bohaterka - nieco łagodniejsza od wybuchowej Aelin. Jeśli chodzi o jej wątek z pewnym bohaterem - mocno trzymam za nich kciuki. I mam nadzieję, że historia dobrze się dla nich skończy.
Czas. Jedynym, co im zostało, był czas.
Podoba mi się to, że pisarka skupia się nie tylko na związku Aelin i Rowana. Uwielbiam tę parę ale cieszę się, że Sarah J.Maas poszerzyła opowieść o wątki miłosne innych bohaterów. Jest ich kilka, jednak pomimo to, historia nie kręci się jedynie wokół romantycznych perypetii.
Ostatnie strony książek Sarah J.Maas mają to do siebie, że są trudne do udźwignięcia - emocje sięgają zenitu, a po przewróceniu ostatniej strony jedyne na co mnie stać, to szeroki wytrzeszcz oczu i pytanie CO.TU.SIĘ.STAŁO. Tym razem nie było inaczej. Imperium Burz bardzo mnie zaskoczyło. Czułam, że książka zbliża się do końca - chociażby po liczbie stron, których ubywało - jednak nie mogłam uwierzyć, że na jakiś czas, znowu muszę rozstać się z bohaterami. Nie mogę doczekać się momentu w którym powrócę do świata Aelin. Ale wcześniej czeka mnie długie oczekiwanie - kto wie, może tym razem zdążę przygotować się psychicznie na to, co w kolejnym tomie przedstawi pisarka?
Moja ocena to: 10/10
Czytaliście tę część?
Co sądzicie o sadze Sarah J.Maas?
Kogo shippujecie najbardziej?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach <3
Zaczytanego!
Charlotte
- Czy można marzyć o czymś więcej od życia nieograniczonego prętami klatki?
Ostatnie strony książek Sarah J.Maas mają to do siebie, że są trudne do udźwignięcia - emocje sięgają zenitu, a po przewróceniu ostatniej strony jedyne na co mnie stać, to szeroki wytrzeszcz oczu i pytanie CO.TU.SIĘ.STAŁO. Tym razem nie było inaczej. Imperium Burz bardzo mnie zaskoczyło. Czułam, że książka zbliża się do końca - chociażby po liczbie stron, których ubywało - jednak nie mogłam uwierzyć, że na jakiś czas, znowu muszę rozstać się z bohaterami. Nie mogę doczekać się momentu w którym powrócę do świata Aelin. Ale wcześniej czeka mnie długie oczekiwanie - kto wie, może tym razem zdążę przygotować się psychicznie na to, co w kolejnym tomie przedstawi pisarka?
Moja ocena to: 10/10
Czytaliście tę część?
Co sądzicie o sadze Sarah J.Maas?
Kogo shippujecie najbardziej?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach <3
Zaczytanego!
Charlotte
Za niesamowite emocje, dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal
Jeszcze nie tknęłam tej serii. Jak kiedyś będę mieć więcej czasu, to czemu nie. ;p
OdpowiedzUsuń