2 kwietnia 2016

Iskra, która nigdy nie zgaśnie

źródło
"Gwiezdne Wojny". Na sali pełnej ludzi, dużo prościej byłoby zapytać, kto nie słyszał o tej sadze - ponieważ chyba nie ma osoby, która chociaż raz nie słyszałaby o dziele George'a Lucas'a. "Gwiezdne Wojny" zdetronizowały kino i rynek. Maskotki, zabawki, komiksy, figurki umieszczone między czekoladowymi kuleczkami w płatkach śniadaniowych, karty do zbierania, albumy do wyklejania, ubrania... - raz nawet spotkałam się z bielizną nawiązującą do "Gwiezdnych Wojen". Po fenomenie, jaki odniosła ta saga, nic dziwnego, że tak wielu producentów nawiązuje do filmów o galaktycznym konflikcie. Powstało również parę seriali, które mają miejsce właśnie w uniwersum "Gwiezdnych Wojen". Dzisiaj będzie właśnie o jednym z nich.

Akcja serialu ma miejsce piętnaście lat po wydarzeniach z "Zemsty Sithów" a trzy lata przed "Nową nadzieją". Głównym bohaterem serialu jest piętnastoletni Ezra Bridger - sierota, mieszkający na planecie Lothal. Imperator rządzi twardą ręką galaktyką, terroryzując mieszkańców, ale nie wszyscy dają stłamsić się Imperium. Rebelianci prowadzą skuteczne walki z Imperium. Pewnego dnia, los Ezry krzyżuje się z grupką rebeliantów - Kananem, Herą, Sabine, Zeb'em i błyskotliwym droidem Chopper'em, działających w układzie Lothal....

Co tam kombinujesz, Ezra?
W pułapkę "Gwiezdnych Wojen" wpadłam w zeszłym roku. Po szaleństwie, jakie miało miejsce w pobliżu premiery 7 części ( której niestety nie widziałam - i muszę to szybko nadrobić!) postanowiłam sprawdzić, czym wszyscy się tak zachwycają. Krótko mówiąc - obejrzałam i zakochałam się w tej filmowej sadze. Nie interesowałam się zbytnio serialami nawiązującymi do filmów, jednak pewna osoba (którą mocno ściskam!) co chwila mówiła coś o rebeliantach, Lothal, więc stwierdziłam, że dowiem się o co chodzi....

Na początku miałam zacząć od minusów - ale uświadomiłam sobie, że "Star Wars. Rebelianci" nie posiadają żadnych wad. Nie sądziłam, że któryś z animowanych seriali ( na które podobno jestem już za stara, ale "who cares"?) może mnie aż tak wciągnąć! Jestem zdania, że obecnie kreskówki mają coraz gorszy poziom, ale jak widać można wśród nich znaleźć prawdziwe perełki <3

Dajesz Sabine!
Minusów nie było - pora więc na plusy. Niewątpliwe, są nim wspaniali bohaterowie. Każdy z nich jest wyjątkowy, ale nie są oni wyidealizowani. Zmieniają się z odcinka na odcinek, odsłaniając kolejne cechy swojego charakteru. Przyznam, że naprawdę zżyłam się z rebeliantami. Składam wielki ukłon w stronę twórców, za stworzenie tak genialnych postaci. Jednym z najlepszych aspektów ich kreacji, są dialogi - wielokrotnie byłam bliska płaczu ze śmiechu. Humor w nich zawarty, potrafi na dobre poprawić mi gorszy dzień.
Chociaż lubię całą grupkę rebeliantów z Lothal, najbardziej polubiłam zielono-skórą Herę - to silna i odważna rebeliantka, która niejednokrotnie potrafiła zachować zimną krew w nawet najbardziej niebezpiecznych sytuacjach. Na dodatek, jest częścią najbardziej shippowanego przeze mnie związku (Kanera forever <3)  - który niestety nie jest oficjalny, ale mocno trzymam za nich kciuki <3 

I don't care, I ship it.. Czyli Kanan i Hera <3

Oprócz nowych postaci, w serialu pojawiają się ( lub są wspomniani) bohaterowie dobrze znani z filmów, jak Imperator, Darth Vader, Gubernator Tarkin czy dużo bardziej przyjazna, znana para droidów R2D2 i C3PO. Sprawia to, że serial przestaje być dodatkiem do sagi i w pewnym sensie staje się jej częścią. W"Star Wars. Rebelianci" pojawia się także mnóstwo nowych wrogów, jak na przykład Inkwizytorzy. Nie zdradzę kim są, ale mogę powiedzieć, że zawsze kiedy się pojawiali oglądałam serial zestresowana i niespokojna o głównych bohaterów.

Cała drużyna w komplecie, czyli Chopper, Sabine, Ezra, Zeb, Kanan i Hera <3

Podsumowując - "Star Wars. Rebelianci" to świetny serial dla każdego fana "Gwiezdnych Wojen" i nie tylko. Mnóstwo akcji, intryg i humoru. Zdecydowanie polecam <3

Znacie Rebeliantów?
Macie zamiar ich poznać?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach ;)
Zaczytanego!
Charlotte

13 komentarzy:

  1. Jakoś animowane Gwiezdne Wojny nigdy do mnie nie przemówiły, nie mogłam wczuć się w ich klimat ;( Ale kurcze, piszesz o tej serii w tak pozytywny sposób, że niemal czuję się przekonana, chyba jak znajdę chwilę czasu, to sobie pooglądam :D

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa ❤ Mam nadzieję, że Ci się spodoba jeśli się zdecydujesz ;)

      Usuń
  2. Mam być szczera? Może nie jestem pokoleniem szalejącym za dziełem Lucasa, ale nigdy nie oglądałam chociażby jednej części "Gwiezdnych wojen". Nie mam pojęcia dlaczego - ale chyba po prostu nie mam ochoty, boję się zawieść, a wszystkie ważne wydarzenia zaspoilerowali mi już koledzy z klasy :)
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Tego jednego dnia"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh znam ten ból - mnie kolega zaspoilerował 7 część:')

      Usuń
  3. Nie przepadam za SW... przeczytałam trzy książki, obejrzałam jeden film i to uniwersum jakoś do mnie nie przemówiło. A animacja kojarzy mi się nieco z nową grą Blizzarda ;D
    http://drewniany-most.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko ty wpadłaś w pułapkę Gwiezdnych wojen w tamtym roku, z tym że ja najpierw wybrałam się do kina na 7 część (w której się zakochałam!), a dopiero potem obejrzałam 6 pozostałych. Co do seriali... oglądałam kilka odcinków jeszcze jakiś czas temu wraz z bratem i muszę przyznać, że podobały mi się, jednak nigdy nie miałam większej ochoty, aby poznać całość. A przynajmniej nigdy do teraz. Po twojej recenzji mam wieeeelką ochotę i... kurde, chyba zaraz zabiorę się za ten serial! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O "Gwiezdnych Wojnach" oczywiście słyszałam, ale żadnego filmu/serialu nie obejrzałam. Science Fiction to zdecydowanie nie jest gatunek dla mnie i kompletnie nie czuję tego klimatu. Co innego, gdyby to było high fantasy. :p "Star Wars. Rebelianci" jakoś mnie nie przekonuje. Chociaż kto wie, może kiedyś?

    Zapraszam do Starego Królestwa!
    Królowa Książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nigdy nie ciągnęło mnie do "Gwiezdnych wojen", więc ten serial chyba też nie jest dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero niedawno po raz pierwszy obejrzałam Gwiezdne wojny. Muszę przyznać, że nawet mi się spodobały. Jednak seriali nie mam zamiary oglądać. To nie jest dla mnie.
    Pozdrawiam serdecznie,
    swiat-pelen-liter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś oglądałam podobny serial Gwiezdnych Wojnach. Jednak chyba był trochę gorszej jakości (?), grafice (?). Nie wiem jak to ująć XD
    Ale serię Gwiezdnych Wojen oglądałam całą (Oprócz ostatniej), ale może kiedyś przeczytam :D
    Zostałaś nominowana do Tagu!
    http://biblioteczkapati.blogspot.com/2016/04/unpopular-opinions-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie oglądałam nigdy Gwiezdnych wojen, ale mój chłopak jest ich wielkich fanem, więc prawdopodobnie prędzej czy później będę do tego zmuszona :D Chociaż patrząc na tę animację, byłabym skłonna dać się przekonać. Bardzo mi się podoba sposób zrobienia postaci, trochę przypominają mi postacie z gier komputerowych.

    Pozdrawiam, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nie należę do grona szalejących fanów "Gwiezdnych wojen", jakoś nie ujemy mnie jakoś specjalnie, chodź trzeba im przyznać swoisty fenomen :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!