30 czerwca 2016

112# Herbatniki, kaczki i gotowanie czyli "Przepisy na miłość i zbrodnię" *Przedpremierowo*

Informacje:
Autor: Sally Andrew
Oryginalny tytuł: Recipes for Love and Murder. A Tannie Maria Myster
Polski tytuł: Przepisy na miłość i zbrodnię
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 480
Cena: 34,90 zł
Polska premiera: 20.07.2016











Wszędzie były plamy krwi, pozostałość po zbrodni. Czerwone i lepkie - jak sok z granatów...

Dla Tannie Maria, gotowanie to całe życie. Jej jedzenie potrafi poprawić humor, skleić złamane serce albo sprawić, że kubki smakowe znajdą się w raju. Kobieta prowadzi w miejscowej gazecie rubrykę, w której udziela rad, do każdej dodając obowiązkowy przepis. Niestety, nawet najlepsze słowa czy danie, nie są w stanie zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Maria wplątuje się w sprawę morderstwa, ściągając na siebie niebezpieczeństwo. Wydaje się, że w jej życiu nic nie może się bardziej pogmatwać - do czasu, gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera...

"Przepisy na miłość i zbrodnie" to książka, po którą sięgnęłam spontanicznie. Jej opis mnie zaciekawił, a skuszona klimatem południowoafrykańskiego miasteczka, chwilę później miałam książkę na czytniku i od razu zabrałam się do lektury. Pierwszych parę rozdziałów nie przypadło mi do gustu i już chciałam odłożyć tę książkę - ale postanowiłam dać Sally Andrew szansę - w końcu, to był dopiero sam początek. Czy była to dobra decyzja?

"Prawda, że życie bywa zabawne? Wiecie, mam na myśli to, jak czasami zdarzenia wypływają jedno z drugiego i wychodzi coś, czego zupełnie się nie spodziewaliśmy."

Wyobraźcie sobie południowoafrykańskie, małe miasteczko. Miejsce, w którym każdy wie wszystko o każdym, a plotka roznosi się z prędkością światła. Każdy ma jednak swoje sekrety, skrywane przed społecznością. Przez większość czasu, wszystko zdaje się być zamknięte pod kloszem - miasteczko jest spokojne a największą atrakcją potrafi być świeżo upieczona, mleczna tarta. Ale nagle afrykańskie słońce zostaje zakryte przez burzowe chmury - a mieszkanka Karru Małego, żegna się z życiem. Nikt nie wie, kto jest mordercą i dlaczego kobieta została zabita. Sally Andrew, stworzyła dla swojej historii, idealne tło. Karru Małe zostało opisane w niesamowity sposób, sprawiając, że moja wyobraźnia przez lekturę całej książki działała na wysokich obrotach. Klimat południowoafrykańskiego miasteczka zachwycił mnie bez reszty, dlatego z przyjemnością zagłębiałam się w lekturze.

Tannie Maria to niezwykle ciepła i sympatyczna kobieta. Jest wspaniałą przyjaciółką, i potrafi wysłuchać, jeśli komuś coś leży na sercu. Jej życiem jest gotowanie - desery, śniadania, kolacje czy szybkie przekąski - z każdego składnika potrafi stworzyć niesamowite danie. Spodobało mi się jej nastawienie do życia i pasja, z jaką gotuje, a zwłaszcza opisy tego, jak tannie Maria tworzy swoje potrawy. Ciekawostka - na końcu książki, można znaleźć wszystkie przepisy, które przewijają się w powieści. Wątek miłosny poruszony w książce, również przypadł mi do gustu. Jest bardzo subtelny i delikatny - Oprócz niej, w książce nie brakuje wyrazistych postaci - szczególnie polubiłam także Jesse - to silna, zabawna, młoda kobieta, która nie boi się zaryzykować.

"Bez miłości i przejmowania się losem innych jesteś nikim, zwykłym, samotnym człowiekiem."

Rozdziały jest naprawdę dużo, ale są one krótkie - czasem mają nawet po półtorej strony, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie. Niestety - nie obyło się bez minusów. Mimo, że akcja toczy się wokół morderstwa, nie miałam tak, że nie mogłam oderwać się od lektury - nawet, kiedy w fabule miał miejsce punkt kulminacyjny. Owszem, bałam się o bohaterów, ale niestety zabrakło mi w powieści tego rodzaju napięcia, który trzyma czytelnika kryminałów przy lekturze, przez co książkę można bardziej nazwać powieścią obyczajową niż zaliczyć ją do wyżej wymienionego gatunku.

"Przepisy na miłość i zbrodnię" to ciekawa opowieść, dla wszystkich fanów powieści obyczajowych, z nutą kryminału. Przy książce można się doskonale zrelaksować i przenieść mentalnie do południowoafrykańskiego miasteczka, a przy okazji - nieźle zgłodnieć.

Moja ocena to: 7/10

Macie zamiar sięgnąć po tę książkę?
Co sądzicie o takiej literaturze?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach :)
Zaczytanego!
Charlotte


Za wyprawę do Karru Małego, serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte

20 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, opis też nie jest jakoś szczególnie intrygujący i mimo twojej pozytywnej recenzji, wydaje mi się, że to po prostu nie są moje klimaty na chwilę obecną :/

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co czujesz- ja również na takie klimaty muszę mieć nastrój ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Daj znać, jak się skusisz - i jak podobał Ci się książka ;)

      Usuń
  3. Okładka jest obłędna, ale na samą książkę nie wiem, czy się skuszę ;) Może za jakiś czas przyjdzie mi na nią ochota ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada, ale... mam wrażenie, że to jednak nie dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie mam zamiar po nią sięgnąć. ALE KIEDY? :(
    https://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie sądziłam, że ta książka może być tak ciekawa. Opis mnie jakoś nie przekonał. Teraz zmieniłam zdanie.

    Pozdrawiam.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś tak zawsze mnie ciągnie do książek, które w jakiś sposób wiążą się z jedzeniem :) A tutaj ta okładka mówi mi, że muszę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, szczególnie jeśli ciągnie Cię do takich książek ❤

      Usuń
  8. Podoba mi się ten pomysł połączenia tematyki kulinarnej ze zbrodnią, co świetnie wyszło już na okładce - jest urocza w pewien sposób :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że to taka przyjemna książka, bo akurat za kilka chwil mam po nią sięgnąć. Nastawiam się pozytywnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam i jestem nią zachwycona :) dałabym jej pełne 10/10!

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!