23 czerwca 2015

25# Wiewiórka, ławka i nieśmiałość czyli "Musimy coś zmienić"

Informacje :
Autor : Sany Hall
Oryginalny tytuł : A Little Something Different
Polski tytuł : Musimy coś zmienić
Wydawnictwo : Pascal
Ilość stron : 304
Cena : 36,90 zł













Motyle w brzuchu. To popularne określenie, wisi nad młodzieńczą miłością już od wielu lat. Ciągłe wpatrywanie się w wejście, z nadzieję, że przejdzie przez nie obiekt naszego zainteresowania. Rozmyślania po nocach i analiza idealnych scenariuszy rozmowy, strach, że ktoś zauważy jak się rumienimy. Kojarzycie to? To teraz, żeby było jeszcze bardziej krępująco, dodajmy do tego wręcz chorobliwą nieśmiałość.

Poznajcie Gabe’a i Lea. Dziewczyna i chłopak zapisują się razem na kurs kreatywnego pisania na studiach. Kiedy jedno łapie spojrzenia drugiego, odwracają wzrok. Lubią to samo jedzenie, ale nigdy nie zamówią go razem.  Jeżdżą tym samym autobusem, ale nigdy nie idą na niego razem, ani nie siadają koło siebie. Wszyscy oprócz nich twierdzą, że są dla siebie stworzeni. Nawet wiewiórka, która biega w poszukiwaniu orzechów. Czy młodzi dostrzegą co ich łączy, zanim będzie za późno?

Odkąd usłyszałam o książce Sandy Hall, byłam zaintrygowana tą historią. Zwykle nie czytam  takich książek. Sięgam raczej po Paranormal Romance, dystopie, science-fiction… Stwierdziłam jednak, że przyda mi się odetchnąć od tych przepełnionych akcją powieści, i sięgnę po coś lekkiego. Książka Sandy  Hall nadała się do tego idealnie.

Zacznę od minusów, które niestety się tutaj pojawiły. Bardzo denerwowało mnie to, że Gabe i Lea nie potrafili ze sobą normalnie porozmawiać. Chociaż są już dorośli, ich spojrzenia i nieśmiałość były na poziomie podstawówki. Moje zdania na tematach ich „zalotów” pokrywało się niekiedy z Victorem, który miał serdecznie dość tego teatrzyku. Jeśli tak zachowują się ludzie na studiach, to ja nie mam ochoty się na studiach zakochiwać.

Książkę poznajemy z perspektywy czternastu postaci z otoczenia naszej dwójki. Ciekawe jest to, że nie ma rozdziału z punktu widzenia ani Gabe, ani Lea, tylko ich znajomych. Pozwoliło to rzucić ciekawe światło na całą historię. Najbardziej spodobała mi się perspektywa ławki.  Nie spotkałam się jeszcze z książką, w której funkcję narratora pełnił by przedmiot martwy. Zwierzęta- owszem. Ławki? Nigdy. Punkt widzenia ławki naprawdę mnie bawił i jej marzenia stwarzały ciepły klimat. Bo kto by pomyślał, że ławka na której siadamy, też może mieć uczucia?

Od pierwszych stron polubiłam Leę, chociaż miałam wgląd na jej postać tylko z punktu widzenia innych. Dziewczyna jest nieśmiała, jednak wydaje mi się bardziej zaangażowana w stworzenie jakiejś relacji z Gabe’m.  Nie mogliśmy jednak bliżej poznać tej postaci nad czym ubolewam. Historia przedstawiona została w taki sposób, że nie mieliśmy możliwości zagłębić się w jej postać, a to najbardziej lubię robić.

Analizować.
Uwielbiam rozdrapywać kolejne warstwy charakteru bohatera. Poznawać jego wady i zalety, zastanawiać się co może zrobić  i dlaczego  to robi.

Gabe’a niestety polubiłam mniej. Jego wahania i zahamowania wydawały mi się..dziewczęce, a przynajmniej odebrałam je w takim odgłosie. Ta postać nie wzbudziła we mnie jakiś większych emocji.
Do gustu przypadła mi za to okładka, która jest naprawdę piękna i dobrze wykonana. Przypomina mi wyglądem „Eleonorę i Parka” autorstwa Rainbow Rowell, jednak mam nadzieję, że nie było to celowe zamierzenie.

„Musimy coś zmienić” ma dość różne opinie. Niektórzy twierdzą, że jest świetna, inni, że infantylna i za dziecinna. Ja stawiam siebie gdzieś po środku. Książka nie była zła, jak niektórzy twierdzą, ale nie jest też arcydziełem czy powieścią wysokich lotów.

Nie zapominajmy, że książka opowiada o miłości, a jak to mówią- zakochany człowiek głupieje. Od powieści robi się naprawdę ciepło na sercu, jest to po prostu urocza powieść. Po tylu złych recenzjach, spodziewałam się totalnej klapy, a Sandy Hall mnie zaskoczyła.
„Musimy coś zmienić” to naprawdę lekka i słodka lektura, więc jeśli gustujecie w tego typu lekturach, mogę ją wam szczerze polecić. Jeśli nie- już w czwartek kolejna recenzja.

Moja ocena to : 6.5/10

Czytaliście książkę Sandy Hall? A może macie zamiar? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach  :)

21 komentarzy:

  1. Właśnie ją kupiłam i cierpliwie czeka na półce. Lubię tego typu powieści, więc jestem myśli, że przypadnie mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko przeczytasz, daj znać czy Ci się podobała :)

      Usuń
  2. Kurde, jeszcze jej nie czytałam, ale strasznie chcę i muszę to zaraz nadrobić, jak tylko będę miała okazję ;P
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moje klimaty :D
    Weðług mnie to zwykłe "pitu pitu" :D
    Wolę raczej książki pełne akcji :D


    http://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zwykle takie czyta, aczkolwiek miło jest dla odmiany sięgnąc po jak to nazwałaś "pitu pitu". ;)

      Usuń
  4. Okładką bardzo przypomina mi Eleonorę i Parka, jednak po Twojej recenzji zdecydowałam, że raczej po nią nie sięgnę.
    http://isareadsbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie sięgnę. Wolę czytać coś bardziej skomplikowanego, nawet złego w tym słowa znaczeniu. Od takich lekkich historii mam Johna Greena, haha.

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam książki Greena. Jego styl nie za bardzo do mnie przemawia, ale historie kreauje świetnie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej informacji tutaj: http://niczymszeherezada.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! To już chyba czwarte :p Nie wiem kiedy to nadrobię :)

      Usuń
  7. Książka raczej nie dla mnie jednak nie mówię jej stanowczo NIE :P Lecz ostatnimi czasy za dużo już czytałam takich książek jestem teraz żądna fantastyki :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nje interesuje mnie zbytnio ta ksiazka, ale być może przeczytam :)

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsza mysl: okladka jak z Eleonory i Parka :) Moze w wakacje po nia siegne :) Pozdrawiam i przepraszam za brak polskich znakow (cos podzialo mi sie z klawiatura XD) www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się- mi też czasem wariuje klawiatura :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. O, widzę, że nie tylko mi okładka nasuwa na myśl "Eleonorę i Parka". :)
    Książki nie czytałam, ale z każdą recenzją mam na nią coraz większą ochotę. Fakt faktem, nie moja tematyka, ale spojrzenie ławki mnie naprawdę ciekawi! :D

    Bo kocham czytać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam bardzo ciekawa tej powieści,ale czytam co raz więcej nie przychylnych opinii na jej temat,więc nie wiem czy warto czytać.

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku

Jeśli masz inne zdanie na temat, o którym piszę lub po prostu chcesz podyskutować, zostaw komentarz - będzie mi miło!